W ciągu dwunastu lat pracy na rzecz bezpieczniejszych produktów nikotynowych widziałem sporo hipokryzji ze strony prohibicyjnego skrzydła ruchu kontroli tytoniu. Jest coraz gorzej: widzimy teraz, jak komisarz UE ds. zdrowia mówi o płucach popcornowych wywołanych wapowaniem, tak jakby faktycznie istniały (nie istnieją) i mówi, że vape są nawet gorsze niż palenie (nie są).
Czasami jednak hipokryzja to zbyt wiele nawet dla kogoś tak zaprawionego w bojach, jak ja. Oto op-ed autorstwa Karen Evans-Reeves z fundamentalistycznego Departamentu Kontroli Tytoniu Uniwersytetu w Bath. Nie musisz klikać w link, chyba że lubisz szczególnie dziwne formy masochizmu: Ja przeczytałem, więc ty nie musisz.
Rząd Wielkiej Brytanii niedawno zakazał jednorazowych waporyzatorów ze względów środowiskowych. Linia redakcyjna CTA była wrogo nastawiona do tego posunięcia i istnieją dobre powody, by być wobec niego podejrzliwym (o czym za chwilę), ale osobiście uważam, że może to być całkiem pozytywny krok.
Nie ma sensu wysyłać baterii wielokrotnego napełniania na wysypiska śmieci, gdy kilka prostych zmian w projekcie – umożliwienie wymiany kapsułek, dodanie portu ładowania i potencjalne otwarcie ich do ponownego napełniania – może sprawić, że będą one zarówno tańsze (a zatem bardziej dostępne dla palaczy, którzy muszą rzucić palenie), jak i zmniejszyć ich wpływ na środowisko.
Jednym z argumentów przeciwko zakazowi jednorazowych papierosów, który najbardziej mnie martwił, było to, że koszt wypróbowania waporyzacji będzie znacznie wyższy dla palaczy. Cieszę się, że mogę poinformować, że bardzo się myliłem w tej kwestii.
Producenci zostali zmuszeni do utrzymania cen na dotychczasowym poziomie, ale modyfikują urządzenia w sposób, który jest bardziej przyjazny dla konsumentów: oznacza to, że urządzenia wielokrotnego napełniania i wielokrotnego ładowania, które wyglądają jak jednorazowe, które zastąpiły, trafiają teraz na rynek w tym samym przedziale cenowym.
Brzmi jak wygrana-wygrana, prawda? Najwyraźniej nie.
Według tej Karen – i bawi mnie, że jej imię jest prawdziwym memem internetowym – zastępowanie produktów jednorazowych alternatywami wielokrotnego napełniania, ponieważ jednorazówki zostały zakazane, „wydaje się sprzeczne z duchem prawa”.
Zgodnie z tą logiką, oczywiście wszystkie vape będą musiały zostać ostatecznie zakazane, ponieważ są podobne do ostatniej partii, której ruch kontroli tytoniu chciał zakazać. I być może właśnie o to tutaj chodzi: kiedy już uda ci się zakazać jednego zestawu bezpieczniejszych produktów nikotynowych, które nie są zgodne z twoją wrażliwością, musisz zająć się kolejną partią.
W świetle prawa jest to oczywiście kompletny nonsens. Jeśli produkt można ponownie napełnić i naładować, jest to legalne: nie ma tu żadnej „luki”, jak twierdzi Karen, tylko producenci przestrzegają prawa.
Twierdzi ona, bez żadnych dowodów, że konsumenci używają tych nowych produktów wielokrotnego napełniania i ładowania tak samo, jak używają jednorazówek. Od wprowadzenia zakazu używania jednorazówek minął niecały miesiąc i nie ma absolutnie żadnych badań, które potwierdzałyby to stwierdzenie: Karen ma po prostu tak ciemne spojrzenie na palaczy, że zakłada, że zawsze będą zachowywać się jak zwierzęta, chyba że zostaną zagonieni, jak owce, do zaakceptowania preferowanych przez nią zachowań. W rzeczywistości większość palaczy, których spotkałem, całkiem lubi opcję ponownego użycia i ponownego napełnienia, z której mogą teraz skorzystać.
Czasami hipokryzja drugiej strony może być pouczająca. Wiele osób z ruchu na rzecz kontroli tytoniu, które prowadziły intensywną kampanię na rzecz jednolitych opakowań – środek, który osobiście popieram – postawiło granicę powstrzymywania bezpieczniejszych produktów przed palaczami, którzy ich potrzebują. Ale ci, którzy wciąż z nimi walczą, często próbują ukryć swoje prawdziwe motywy: karanie palaczy za to, że chcą rzucić palenie metodami, których nie pochwalają. Artykuły takie jak ten przypominają nam, kim naprawdę są.
