Cóż, czytelnicy, to się znowu stało. Ludzie, którzy prawdopodobnie powinni wiedzieć lepiej – z których wielu nazywa siebie obrońcami zdrowia publicznego – po raz kolejny zostali wezwani na X za rozpowszechnianie fałszywych wiadomości na temat wapowania.
Ta seria rozpoczęła się jako eksperyment. Myśleliśmy, że w końcu ludzie próbujący przekonać świat, że vaping i inne bezpieczniejsze produkty nikotynowe są diabelskim pomiotem, nauczą się na swoich błędach. Wygląda na to, że nie.
Chociaż staramy się pisać je w zabawny i wciągający sposób, jest w tym poważna strona. Większość postów, na które się powołujemy, pochodzi od osób, które są powszechnie uważane za autorytety. W większości przypadków czytelnicy – a zwłaszcza czytelnicy, którzy palą i skorzystaliby z bezpieczniejszych produktów nikotynowych – będą skłonni im uwierzyć. Jeśli nawet niewielki procent tych czytelników nadal pali, to ci, którzy twierdzą, że dbają o dobre samopoczucie ludzi, wyrządzają znaczną szkodę.
I odwrotnie, jeśli zaufanie do osób zajmujących się zdrowiem publicznym ulegnie erozji, będą one miały mniejszy wpływ na opinię publiczną, gdy będą tego naprawdę potrzebować.
Wszystkie posty, które dziś wyróżniliśmy, pochodzą od przedstawicieli władz zdrowia publicznego, którzy naprawdę powinni wiedzieć lepiej. Mamy nadzieję, że się nauczą. Obawiamy się jednak, że tak się nie stanie.
Australijskiposeł nadal utrzymuje, że wapowanie powoduje raka, pomimo ponad dekady dowodów.
W liście do swojej lokalnej gazety – Hobart Mercury – australijska posłanka do parlamentu Helen Polley sprzeciwiła się bezpieczniejszym alternatywom dla palenia. „Nie możemy pozwolić, aby dzieci były zatruwane przez vape” – krzyczy nagłówek, mimo że nie ma dowodów na zatrucia spowodowane przez vape w Australii.
Polley stwierdził, że wapowanie „grozi wprowadzeniem rakotwórczych, niszczących płuca nawyków do następnego pokolenia”.
Problem: nie ma żadnych dowodów na to, że wapowanie powoduje raka.
I jak to często bywa, użytkownicy X byli pod ręką, aby poprawić te błędne informacje. Tym razem jednak mogli polegać na cytatach z Cancer Research UK – czołowej organizacji charytatywnej zajmującej się zapobieganiem nowotworom w Wielkiej Brytanii – która na swojej stronie internetowej jasno stwierdza, że „nie ma dobrych dowodów na to, że wapowanie powoduje raka”. Dla porządku wyjaśnia również, że nikotyna „nie jest odpowiedzialna za szkodliwe skutki palenia, a nikotyna nie powoduje raka”.
WHO znowu to robi – jesteśmy pewni, że nie chcieli zachęcać nastolatków do palenia, ale to wciąż zabawna pomyłka
WHO sprzeciwiła się twierdzeniu, że jeden na pięciu nastolatków używa e-papierosów. Twierdzenie to jest wysoce wątpliwe samo w sobie: ankieta mierzy, czy respondenci używali e-papierosa w ciągu ostatnich 30 dni i kiedykolwiek: nie jest to regularne używanie.
Najnowsze dane Action on Smoking and Health w Wielkiej Brytanii stoją w jaskrawej sprzeczności z takim twierdzeniem: tylko 3,6% respondentów zgłosiło używanie vapes częściej niż raz w tygodniu.
Jednak użytkownicy X naprawdę obrazili się, gdy WHO stwierdziła, że fakt, iż coraz mniej młodych ludzi pali, jest trendem, który należy odwrócić. Jak słusznie zauważa Community Notes, „trendem” jest tutaj odchodzenie młodych ludzi od palenia; a „odwrócenie” takiego trendu oznacza w rzeczywistości popieranie zwiększonego palenia wśród młodzieży.
Podejrzewamy, że nie było to intencją WHO i jest bardziej prawdopodobne, że jest to błąd. Jednak historia WHO dotycząca Community Notes pozostawia pewne wątpliwości, więc pomyśleliśmy, że i tak ją wymienimy.
Grupa frontowa Bloomberg Parents Against Vaping sugeruje, że waporyzacja nikotyny była odpowiedzialna za urazy płuc w USA, co od jakiegoś czasu wiemy, że jest fałszywe.
W 2019 r. grupa poważnych przypadków urazów płuc w USA wywołała zrozumiałą panikę w Stanach Zjednoczonych. Zwolennicy kampanii przeciwko waporyzacji szybko wskazali palcem na waporyzację nikotynową, a konkretnie JUUL, mimo że nie mieli na to żadnych dowodów.
Okazało się, że wszystkie przypadki można prześledzić wstecz do partii nielegalnych produktów z konopi indyjskich, które wykorzystywały octan witaminy E w swoim składzie. Składnik ten nie mógł być stosowany w waporyzatorach nikotynowych, ponieważ nie miesza się z preparatami na bazie wody.
Nie powstrzymało to jednak grup astroturfowych, takich jak Parents Against Vaping, przed próbami wykorzystania tego incydentu do rzucenia cienia na bezpieczniejsze produkty nikotynowe, a tym razem sugerowali, że za decyzją CDC o zaprzestaniu śledzenia tego rodzaju urazów płuc – znaną jako EVALI – stał jakiś złośliwy zamiar.
Zostało to jednak po raz kolejny udaremnione przez notatki społecznościowe, wyjaśniające, że założenie, iż EVALI było związane z waporyzatorami nikotynowymi, jest fałszywe i że było to wiadome od dłuższego czasu.
…podobnie jak wydziały zdrowia publicznego w północno-zachodniej części Pacyfiku…
Aby nie być gorszym, Benton-Franklin Health District w stanie Waszyngton wysunął podobne twierdzenie, sugerując, że przypadki uszkodzenia płuc są związane z wapowaniem zarówno marihuany, jak i nikotyny.
Po raz kolejny, Community Notes było pod ręką, aby poprawić błąd, wskazując, że tego rodzaju urazy płuc są związane z wapowaniem marihuany, a nie nikotyny.
I wreszcie, w jednym z najbardziej dziwacznych twierdzeń, jakie kiedykolwiek widzieliśmy na temat waporyzacji…
…Dr Alexey Kulikov – specjalista ds. stosunków zewnętrznych w WHO – zdaje się twierdzić, że wapowanie może być radioaktywne.
Tak, dobrze słyszałeś, dr Kulikov zapewnia w tym dziwacznym tweecie, że badanie wykazało, że vaperzy mają podwyższony poziom uranu w moczu, w wyniku czego „Vaping we wczesnym okresie życia może zwiększać ryzyko narażenia na metale, potencjalnie szkodząc rozwojowi mózgu i narządów”.
Gdyby waporyzacja była radioaktywna, prawdopodobnie już byśmy o tym wiedzieli. I zgadnij co, nie jest.
Community Notes zwróciło uwagę, że badanie to nie obejmowało nawet grupy kontrolnej; i że poziomy uranu znalezione w moczu vaperów mieściły się w normalnym zakresie, jakiego można oczekiwać w populacji.
